Jak zbudować rower z bambusa? – 5# Owijanie połączeń w rowerze z bambusa czyli włókno i żywica część 1.
Jak na złość. Miałem zamiar nawiązać do wiosennej pogody a mimo że już maj to kilka dni temu za oknem padał śnieg. Miałem zamiar ruszyć z impetem razem z dawno rozpoczętym rowerowym sezonem, a koleje dnia codziennego skutecznie mi to uniemożliwiły. Ale co tam… Przecież już od jakiegoś czasu szyldy rowerowych warsztatów wiszą w pozycji OTWARTE. Mechanicy mają pełne ręce roboty wobec kolejek z rowerami do przedsezonowych przeglądów. A wielu z nas ruszyło już na szosy i bezdroża – kiedy na południu Europy kolarskie wyścigi wkraczają już w decydującą fazę. I tak samo…
W decydującą fazę wkracza budowa bambusowego roweru czyli:
Owijanie połączeń w rowerze z bambusa.
Miejsca w których stykają się ze sobą bambusowe tyczki powinny być traktowane z uwagą. Tak samo jest z miejscami gdzie bambus łączy się z metalowymi elementami takimi jak mufa suportu, główka ramy czy haki tylnego koła. Rama rowerowa jest konstrukcją, na którą właśnie w tych miejscach działają największe siły i naprężenia. Dlatego owijanie połączeń w rowerze z bambusa musi być uważne i cierpliwe. Generalnie budowa bambusowego jednośladu to zajęcie uczące cierpliwości.
Przygotowanie i bezpieczeństwo
Po pierwsze bezpieczeństwo.
Spotkałem się z kilkoma sposobami łączenia bambusowych tyczek. Zwykle różnica leży w materiale stosowanym do owijania połączeń. Stosuje się różne gatunki naturalnych włókien, zwykle włókno konopne. Niektórzy konstruktorzy stosują tkaninę węglową. Ja jednak zdecydowałem się na włókno węglowe tzw rowing węglowy. Staram się żeby połączenia zajmowały jak najmniej objętości dlatego używam materiału który jest lekki a jednocześnie bardziej wytrzymały niż inne. Dzięki temu rama nie tylko wygląda lekko ale zwyczajnie jest lekka.
Zanim na dobre zacznę owijanie połączeń w rowerze z bambusa przygotowuję sobie wszystko czego będę potrzebował. (Więcej o narzędziach i materiałach wykorzystywanych podczas budowy roweru z bambusa znajdziesz TUTAJ.) Pamiętam żeby narzędzia i materiały znajdowały się pod ręką. Tak à propos rąk a właściwie dłoni zawsze prace związane z żywicą epoksydową należy wykonywać w gumowych rękawiczkach. Proponuję rękawiczki chroniące dłonie i ręce aż po łokcie żeby nie doszło do kontaktu skóry z żywicą.
Przystępując do pracy warto zaopatrzyć się w maskę z filtrem ograniczającym wdychanie oparów. Należy pamiętać że żywice mogą drażnić oczy i skórę, mogą wywoływać alergie, egzemy, a nawet poparzenia. Po utwardzeniu żywica staje się bezpieczna, tak samo jak ramy czy inne elementy z karbonu w naszych tradycyjnych rowerach.
Po drugie przygotowanie
Wracając do materiałów pod ręką… Osobny akapit poświęcę samej żywicy epoksydowej. Pokrótce… to dwuskładnikowy związek chemiczny który tworzy niezwykle trwałe „tworzywo sztuczne”. Wikipedia donosi że ” Utwardzona żywica epoksydowa staje się nierozpuszczalna i nietopliwa, bardzo przyczepna do prawie wszystkich materiałów oraz względnie chemoodporna. „
Ilość żywicy i utwardzacza zawsze odmierzam za pomocą wagi. To bardzo ważne żeby stosunek składników był dokładnie taki jaki zaleca producent. Dzięki temu mam gwarancję że mój bambusowy rower nie rozpadnie się na pierwszym zakręcie. Pierwszy rower zbudowałem używając jakiejś pierwszej lepszej żywicy z Allegro. Teraz jednak stosuję żywicę w bardziej przemyślany sposób. Zdecydowałem się na żywice Havel, głównie dlatego że mam blisko Ich siedzibę, a poza tym zawsze razem z żywicą czy włóknem węglowym dostaję w pakiecie cenne rady. A tych nigdy za wiele.
Zanim przystąpi się do pracy wszystkie narzędzia i materiały muszą już być na swoim miejscu. Do wielu wniosków doszedłem ucząc się na swoich kosztownych błędach. Dla przestrogi podam cztery zasady które stosuję w pracowni Bohobike kiedy przychodzi pora na żywicę.
Zabezpieczam ramę.
Wszystko na miejscu. Żywica i utwardzacz palą się żeby je ze sobą zmieszać. Ostatnim etapem przygotowania jest zabezpieczenie bambusowych tyczek. Części bambusa, które będą widoczne i które będą stanowić o wyjątkowości ramy zabezpieczam folią. A więc owijam dokładnie folią stretch każdą tyczkę. Dzięki temu uniknę w przyszłości mozolnego szlifowania żeby usunąć niepotrzebne plamy z żywicy. A gwarantuję owijanie połączeń w rowerze z bambusa to mokra robota i nie uniknie się co najmniej kilku kropel tu i tam. Dodam że plamy z żywicy na ubraniach są nie do usunięcia. Warto o tym pamiętać wybierając garderobę na czas pracy.
Lepiej mniej żywicy niż więcej.
Zmieszana z utwardzaczem żywica epoksydowa może bardzo szybko ( w zależności od rodzaju ) żelować. Tej reakcji chemicznej towarzyszy wytwarzająca się wtedy bardzo wysoka temperatura. Dlatego żeby nie zmarnować żywicy, która nie jest tania lepiej przygotowywać sobie ją w mniejszych porcjach. Kilka razy dosłownie namieszałem… Mianowicie zanim owinąłem całe połączenie tyczek żywica już zastygła w naczyniu i w zasadzie nadawała się tylko do wyrzucenia.
Włókno węglowe gotowe do użycia.
Praca w klejących się i ociekających żywicą gumowych rękawicach nie należy do zajęć przyjemnych i precyzyjnych. Owijanie połączeń w rowerze z bambusa jest właśnie takim zajęciem. A arcy cienkie pojedyncze węglowe niteczki tylko czekają żeby się poplątać. Dlatego wcześniej nawijam na nieduże drewniane szpulki węglowy rowing żeby, później tylko skupić się na owijaniu połączeń w swoich rowerach. Dodatkowo tnę kilku lub kilkunastocentymetrowe paski rowingu. Będę później układał je we wrażliwych miejscach łączenia tyczek. Ten zabieg wzmocni ramę w kierunkach w których działają największe naprężenia. Nie wszystkie etapy budowy bambusowego roweru widać po ukończeniu prac nad ramą. Jednak każda czynność prowadząca do finalnego efektu jest moim zdaniem bardzo ważna.
Taśma klejąca w pogotowiu.
To już ostatnia z ważnych lekcji na etapie budowy o tytule: owijanie połączeń w rowerze z bambusa. Kilkukrotnie zabrałem się za owijanie nie mając pod ręką taśmy klejącej. Skończyło się to tak że wszystko w koło było poplamione żywicą. Krążyłem po pracowni w ociekających rękawicach przegrzebując wszystko w poszukiwaniu taśmy… Zaraz po zakończonym owijaniu należy to miejsce owijania bardzo dokładnie, szczelnie i ciasno owinąć taśmą izolacyjną. Dzięki temu nadmiar żywicy zostanie „wyciśnięty” z pomiędzy warstw włókna węglowego. Dzięki temu wytrzymałość połączenia będzie jeszcze wyższa. Ps. W tym miejscu zachęcam do poszukania informacji o podstawach technologi stosowanej przy kompozytach i laminatach. Ale więcej o tej czynności w następnym wpisie z cyklu „Jak zbudować rower z bambusa”.
Na raz, na dwa, czy na trzy? – Owijanie połączeń w rowerze z bambusa.
Rama bambusowa to połączone ze sobą bambusowe tyczki i metalowe elementy do których później montuje się osprzęt roweru. Jest 7 czy nawet 8 takich miejsc które łączymy przez owijanie włóknem nasączonym żywicą epoksydową. A więc mam:
- główkę ramy,
- miejsca łączenia tyczek z wkładem suportu,
- miejsce łączenia tyczek z miejscem mocowania sztycy podsiodłowej,
- 4 miejsca łączenia tyczek z hakami tylnego koła
- wspornik mocowania hamulca czy błotnika na tylnym trójkącie.
Pierwsze 3 pozycje z tej listy owijam właściwie na trzy razy. Pierwsze owijanie traktuję jako typowo wstępne. Na tym etapie w zależności od tego co mam pod ręką stosuję: włókno węglowe, tkaninę węglową lub paski tkaniny szklanej. Celem jest wstępne usztywnienie ramy żeby bez obaw mogła zostać wyjęta z przymiaru. Dzięki temu resztę pracy mogę dokończyć w serwisowym stojaku rowerowym. A to o wiele wygodniejsze. Oczywiście każdy etap kończy się owijaniem taśmą klejącą. Po utwardzeniu żywicy taśmę odklejam, lekko szlifuję powierzchnię papierem ściernym żeby kolejna warstwa lepiej siedziała i biorę się za właściwe owijanie ale o tym więcej w następnym wpisie z cyklu: „Jak zbudować rower z bambusa?„
Pozostałe miejsca połączeń czyli okolice haków i mocowanie hamulca owijam właściwie za jednym razem. O tym w jaki sposób należy prowadzić włókno żeby rower był wytrzymały i przenosił działające w ramie naprężenia przeczytasz w następnym wpisie. Cierpliwości…
Jeśli nasuwają się Wam jakieś pytania, wątpliwości bądź sugestie zapraszam do kontaktu.
Po co tyle teorii?
Temat owijania, żywicy i włókna jest tak obszerny że należy mu się należyte wprowadzenie teoretyczne. Trudno było by zmieścić to wszystko w jednym wpisie. Dlatego w tym wpisie skupiłem się na teorii. W następnym krok po kroku przeprowadzę przez zabawy z żywicą. Zapraszam.
Bardzo się cieszę że po dość długiej przerwie znów mogę się dzielić na blogu moją bambusowo – rowerową fazą.
Gwarantuję konkrety. Jeśli interesuje Cię to o czym piszę i chcesz otrzymać za darmo rowerowe listy kontrolne zapisz się na newsletter.
One Comment
Marcin
Nareszcie.
Przed chwilą odpaliłem przeglądarkę by nieco pomyszkować za nowinkami bambusowymi. Świetnie, że znów piszesz. Media na chwilę dały spokój ;-))))
Łyknąłem tekst jak Reksio szynkę, konfrontując swoją teoretyczną wiedzę na temat owijania połączeń z tym co Ty wypracowałeś.
Faktycznie bieganie w ociekających rękawicach nie wchodzi w rachubę, muszę przemyśleć miejsce do pracy z żywicą.
U mnie prace stanęły z różnych powodów. Nie wyszedłem poza fazę projektu, zamówiłem włókno węglowe, później domówiłem jeszcze przy okazji zamawiania żywicy. Wszystko aktualnie jedzie do mnie. Tyczki sezonują się jeszcze, wstępnie wyselekcjonowane ( miałem dużo odrzutów z powodu pęknięć ). W tym tygodniu wykorzystując każdą wolną chwilę testuję wygrzewanie tyczek na odpadach.
Brakuje mi materiału na główkę ramy i tylne haki, zastanawiam się czy wykorzystać coś ze złomu czy jak wstępnie chciałem zrobić kupić materiał i obrobić go, zobaczymy.
Pozdrawiam i kibicuję budowie nowego dzieła.
Marcin.